20.08.2012

Coraz bliżej premiera...


... przeczytajmy więc kolejną recenzję powieści Spuśćmy psy, tym razem pochodzącą z Kirkus Reviews, amerykańskiego magazynu recenzenckiego, założonego w 1933 roku przez Virginię Kirkus. Magazyn ten publikowany jest pierwszego i piętnastego dnia każdego miesiąca, oferując osobom związanym z rynkiem wydawniczym recenzje książek, które dopiero mają się ukazać. Co roku można w nim przeczytać około siedem tysięcy recenzji.

(recenzja z dnia 1 listopada 2002)
Ostatni raz detektyw William Murdoch z czwartego komisariatu miasta Toronto widział swego ojca w 1873 roku. Dla Murdocha, dobrze pamiętającego alkoholizm i przemoc, które kazały mu uciec z domu razem z siostrą, Susanną, ostatnie 22 lata nie były wystarczająco długie. Za nic nie odwiedziłby Henry'ego Murdocha - chyba że wizyta ta miałaby się odbyć w Don Jail, gdzie jego ojciec czekał na karę śmierci przez powieszenie za zabójstwo Johna Delaneya, właściciela psa, biorącego udział w krwawych walkach ze szczurami. Harry był przekonany, że podczas jednej z walk Delaney oszukał i jego, i należącego do niego psa. Pomimo publicznej, gwałtownej awantury z Delaneyem, Harry przysięga, że nie pamięta, by go zabił, choć - o czym jego syn wie aż nazbyt dobrze - akty przemocy nigdy nie trzymały się jego pamięci. Ciągle jeszcze otępiały po śmierci Susanny, której nie mógł nawet zobaczyć na łożu śmierci ze względu na złożone przez nią śluby zakonne, Murdoch zaczyna przepytywać świadków. Wyznaczył sobie dość niejednoznaczny cel: albo ustali, że jego ojciec jest winny, albo dowiedzie ponad wszelką wątpliwość jego niewinności. Wobec powszechnie panującego przekonania, że policja aresztowała właściwego mężczyznę, jego zadanie jest jeszcze trudniejsze. Murdochowi jednak udaje się przyprowadzić przed wymiar sprawiedliwości prawdziwego zabójcę, a także - w niezmiernie emocjonalnym interludium - stracić cnotę.

Nie tylko najbardziej obfitująca w wątki ze wszystkich czterech powieści o Murdochu, ale także stale boleśnie przypominająca o przemijaniu.

Data publikacji recenzji jest wcześniejsza, niż data publikacji powieści (1 stycznia 2003).

Okładka towarzysząca recenzji w Kirkus Reviews


8.08.2012

Już za chwileczkę...


... już za momencik!