29.10.2010

Gazety


Radny Shepcote jest właścicielem wychodzącej codziennie w Toronto gazety "Signal". W Ostatniej nocy jej życia przejmująco opowiada swoją historię: małego chłopca, zarabiającego na rodzinę sprzedawaniem gazet, który z biegiem czasu dzięki swojemu sprytowi i szczęśliwym zbiegom okoliczności zdobywał coraz mocniejszą pozycję w prasowej machinie.
"Signal" nie istniała naprawdę, jednak w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku gazeciarze mieli dosłownie pełne ręce roboty. "The Globe", "The Metropolitan", "Toronto Star", "Toronto Standard" - to tylko niektóre z ówczesnych tytułów.

Pierwsza gazeta, "Upper Canada Gazette", pojawiła się w Toronto 4 października 1798 roku i przez dwadzieścia lat nie miała żadnej konkurentki. Dopiero w 1820 roku dołączył do niej "The Observer", rozpoczynając całą lawinę kolejnych, nowych tytułów.
W Toronto pokazywały się też gazety kierowane do imigrantów, Anglików, Szkotów, Irlandczyków, Niemców... Pierwszą obcojęzyczną gazetą w Toronto była niemiecka "Beobachter" (1856).

Oto kilka typowych dla tamtych czasów nagłówków:








25.10.2010

Zielone koraliki



Różaniec. Jeden z głównych materiałów dowodowych pojawiających się w Ostatniej nocy jej życia. Pozbawiony krzyżyka, przypominał raczej biżuterię, niż sznur modlitewny. Protestanci, stanowiący zdecydowaną większość mieszkańców Toronto (a także przepytywanych przez Murdocha osób), nie mieli pojęcia, jakie jest prawdziwe przeznaczenie zielonych koralików znalezionych na szyi jednej z ofiar. Murdoch jednak, będąc katolikiem, natychmiast zorientował się czym tak naprawdę jest odkryty przez niego "naszyjnik". Skrzętnie wykorzystał go w swoich policyjnych poszukiwaniach.


18.10.2010

Przejażdżka po Toronto


"Powiedz im, żeby natychmiast wysłali karetkę do domu Shepcote’a i poproś, żeby przysłali tu dwóch posterunkowych" - rzucił krótko Murdoch w jednej z kluczowych scen Ostatniej nocy jej życia. Karetkę? W połowie lat dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku? Mowa, rzecz jasna, o powozie, który w tamtych czasach królował na ulicach Toronto. Były różne typy powozów: eleganckie i pięknie wykończone pojazdy prywatne, zwykłe i proste, służące do przewozu towarów, a także karetki szpitalne, więzienne, policyjne, wozy strażackie czy karawany. Z kart powieści dowiadujemy się, że również wtedy istnieli piraci drogowi, którzy (nie szczędząc bata) przekraczali zdroworozsądkową prędkość i ledwo wyrabiali się na zakrętach.
W Toronto można było także przemieszczać się tramwajem. W Ostatniej nocy... czytamy, że zawsze był w nim obecny mężczyzna, który podawał rękę wsiadającym i wysiadającym damom oraz przeganiał biegające za nim dzieciaki. 
Tym, którzy woleli zażyć nieco ruchu, nie chcieli marnować czasu na czekanie na tramwaj albo nie mogli sobie pozwolić na własny powóz, pozostawał rower.

Powozy na Yonge Street

 Tramwaj na jednej z ulic Toronto

 Ruch uliczny w wiktoriańskim Toronto

 Powóz straży pożarnej pędzący po Bloor Street

13.10.2010

W Ale Kino!


Wprawdzie dopiero środa, ale już teraz warto zarezerwować sobie niedzielne przedpołudnie. Na Ale Kino czekają nas kolejne dwa odcinki trzeciej serii "Detektywa Murdocha": o 9:55 "Tajemnicze mumie" i o 10:55 "Klątwa domu Beatonów". Smakowite dwie godziny! ;)


11.10.2010

W innym świecie


Wiemy już, co Maureen Jennings lubi czytać. Z jej wypowiedzi wiemy też, że lubi się otaczać książkami.Tak jak wtedy, gdy była mała, są one dla niej ucieczką.
"Największym komplementem dla mnie" mówi, "jest to, gdy ktoś mi powie 'Pani książki zabierają mnie w inny świat'. Lubię otwierać książkę i mówić do niej w myślach 'Zabierz mnie gdzieś'".
A jakie uczucie towarzyszy Wam, gdy otwieracie nowiutką, pachnącą świeżym drukiem książkę?

Maureen z ostatnią, jak na razie, książką z serii o detektywie Murdochu,
The Journeyman to Grief (idenford.blogspot.com)


6.10.2010

Dla Idena...


"Dla Idena, bez którego miłości nigdy nie znalazłabym się tu, gdzie jestem".
"Dla Idena, z nieustającą wdzięcznością za miłość i wsparcie".
"Dla Idena, z miłością i wdzięcznością, jak zawsze".

Takimi pięknymi słowami rozpoczynają się powieści Maureen Jennings.
Kim jest człowiek, któremu dedykowane są wszystkie sprawy detektywa Murdocha?
Iden Ford, mąż pisarki, jej przyjaciel, towarzysz, wierny czytelnik i życzliwy krytyk. Wspólnie uczestniczą w wielkiej przygodzie Maureen, jaką jest detektyw Murdoch: promowaniu powieści, wizytach na planie serialu, spotkaniach autorskich, imprezach z okazji wręczania nagród pisarskich i telewizyjnych, podróżach, w trakcie których autorka zbiera materiały źródłowe do swoich nowych książek.
Świetny fotograf, co pewnie już zauważyliście na tym blogu.
Druga połówka Maureen Jennings.

Pani i Pan Ford

4.10.2010

Toronto z powieści Jennings


Armstrong, Beere and Hime to nazwa atelier fotograficznego, działającego w XIX wieku w Toronto. W 1856 roku, na zlecenie magistratu, firma ta sfotografowała niemal pełną, 360 stopniową panoramę miasta. Składające się na nią zdjęcia wykonano z dachu hotelu Rossin. W trakcie pracy fotograf jednak przemieszczał się i zmieniał kąty ustawienia aparatu, stąd panorama nie jest doskonała. Kiedy w 1857 roku British Colonial Office podejmowało decyzję, które miasto powinno zostać stolicą Kanady, magistrat Toronto wysłał panoramę w ramach swojej oferty do Londynu.
Zdjęcia zostały odnalezione w 1979 roku przez pracownicę archiwum, Joan Schwartz, przeglądającą zbiory Colonial Office Library.
Czyż nie jest to doskonała ilustracja powieści o detektywie Murdochu?


Tutaj pokazuję jedynie cztery z trzynastu zdjęć tworzących panoramę. Całość, także w rozmiarach naturalnych, można znaleźć na tej stronie. Zachęcam do obejrzenia!