19.07.2012

Festiwal Słów


(za: Iden Ford Photography)
 Dawno nie słyszeliśmy, co nowego u Maureen Jennings.
Czas na kilka informacji.
Od wczoraj Autorka wraz z mężem przebywa w Saskatchewan, biorąc udział w tamtejszym Festival of Words (Festiwalu Słów). Festiwal ten nie powinien w ogóle istnieć, jak piszą jego organizatorzy na stronie wydarzenia. Wydawać by się bowiem mogło, że w mało zaludnionej prowincji wielbiącej hokej i bingo nie ma miejsca na wydarzenie, celebrujące twórcze podejście do języka. Tymczasem garstka zapaleńców podczas spotkania założycielskiego w 1996 roku postanowiła wzbogacić typową koncepcję festiwalu książek o kilka nowych pomysłów. Fundamentem wydarzenia są książki i ich autorzy, natomiast wartością dodaną - spotkania z gawędziarzami, ilustratorami, grafikami, dziennikarzami, wydawcami, pieśniarzami, filmowcami, dramaturgami i aktorami. Festiwal kierowany jest do różnych grup wiekowych, a jego efektem jest całoroczny program promujący czytelnictwo i pisarstwo.
Maureen będzie zajęta każdego dnia festiwalu, głównie za przyczyną trylogii wojennej, nad którą obecnie pracuje. Przyznamy chyba, że chętnie wzięlibyśmy udział w prowadzonych przez nią warsztatach...

Oto festiwalowe bio autorki:

(za: www.festivalofwords.com)

Tutaj natomiast znajdziecie plan jej zajęć.

Z ostatniej chwili: Iden, mąż Maureen, donosi, że w Moose Jaw nieprawdopodobne upały! :-)

6.07.2012

Kasia recenzuje


Dzisiaj kolejna recenzja czytelniczki Kasi :)
Tym razem - Pod gwiazdami Smoka!

Jestem tuż po lekturze "Pod gwiazdami smoka". Po raz kolejny nie zawiodłam się. Wartka akcja, ciekawa zagadka kryminalna. Do końca nie byłam pewna kto jest mordercą, mimo jakiś podejrzeń. Szkoda tylko, że pojawienie się Julii było tak krótkie (sentyment, który pozostał po obejrzeniu serialu). Książkę czyta się szybko, w ogóle nie ma czasu na jakąkolwiek nudę czy zwątpienie. No i jakie Murdoch miał powodzenie u kobiet:)
Polecam wszystkim miłośnikom kryminałów.

Może czas wrócić do tej powieści? :-)
Dzięki, Kasiu!

2.07.2012

Recenzja z Wielkiej Brytanii


Zbliża się data polskiej premiery kolejnej powieści Maureen, Spuśćmy psy.
Co na jej temat ma do powiedzenia John Redfearn z Bookgeeks?

Murdoch Maureen Jenings to nie gładki, wystylizowany William z serialu telewizyjnego. To fotorealistyczny detektyw, stylem zbliżony bardziej do Marlowe’a, niż do Tintina. Z wymuszonym entuzjazmem jada okropne posiłki przygotowywane przez gospodynię, panią Kitchen, czyta Our Bodily Dwelling, by lepiej poznać niektóre elementy ludzkiej anatomii oraz ich funkcjonowanie, wieczory spędza na rozmowach z umierającym Arthurem Kitchenem, który wykasłuje płuca na jednym z ostatnich etapów gruźlicy oraz utrzymuje „kontakty” z byłą lokatorką domu Kitchenów, Enid Jones.

Spuszczone psy to zabijaki, walczące w zawodach przypominających walki kogutów. Chodzi o to, by zabiły jak najwięcej szczurów w wyznaczonym czasie. Potworność, za której wynikiem stoją duże pieniądze. Jedna z walk wzbudza podejrzenie popełnienia oszustwa, zdarza się morderstwo.

William, na przymusowym urlopie z powodu śmierci siostry, dostaje wiadomość, że jego ojciec, którym gardził od czasów dzieciństwa, siedzi w więzieniu, skazany za popełnienie zbrodni i że za kilka dni ma zostać powieszony. Ojciec nie pamięta, co się stało, nie wie, czy jest winny i prosi Williama, żeby poprowadził w tej sprawie śledztwo. Rozdarty między pragnieniem kary śmierci dla ojca i dojścia do prawdy podejmuje się tego zadania, zanurzając się niechcący w brud ciemnych stron dziewiętnastowiecznego Toronto.

Wszystkie powieści o Murdochu były dobre. Ta bije je na głowę.

Już niedługo przekonamy się, czy polscy recenzenci będą podobnego zdania.